Bo Ten, w którego nie wierzysz czasem życzenia spełnia. Tekst ten dedykuję Prof. Hartmanowi i tym którzy tak niepięknie go popierają.
Panie Profesorze jak Pan człowiek odpowiedzialny za los przygarniętego psa zabezpieczył jego życie? Dlaczego nie zareagował Pan widząc „chama” mierzącego z broni do Pańskiego psa?
Widział Pan to zdarzenie? A może nie? Może puścił Pan psa luzem i stracił nad nim kontrolę? Tak czy siak nie zachował się Pan jak przyjaciel.
Jedyne co pan potrafi to już trzeci raz naraził Pan przyjaciela na niebezpieczeństwo a winnego uparcie Pan szuka wszędzie tylko nie tam gdzie on jest.
Najprościej jest wskazać „chama” który zabił Panu przyjaciela.
Obawiam się że nawet Pan nie wie czy ten myśliwy to myśliwy – cham” czy „myśliwy – oświecony”. Bo dla Pana myśliwy to oczywiście „cham”. Pan Prezydent chyba się z Panem nie zgodzi.
Pisze Pan że „jakiś bydlak z wiatrówką” zabił Panu psa.
Nie jestem myśliwym choć wg Pana jestem „chamem”, ale pochodzę z rodziny o wielowiekowych tradycjach myśliwskich czyli jestem „chamem” z dziada pradziada i wiem że z wiatrówki zabić psa się nie da nawet trafiając w oko. To, że w ciele psa znaleziono śrut nie oznacza wiatrówki tylko nabój śrutowy. Ale to najmniejszy z Pańskich grzechów przeciw rozumowi. Największy to pozostawienie psa bez nadzoru.
Zadał Pan sobie niemały trud żeby odtworzyć sposób myślenia owego „bydlaka z wiatrówką”.
Nie zamierzam polemizować czy był on taki czy zupełnie inny kiedy człowiek z bronią spotkał bezpańskiego psa. Tak proszę Pana bezpańskiego. Skoro nie widział Pan zdarzenia i nie wie kto to zrobił to znaczy że pies się wałęsał bez nadzoru.
Tak wiele empatii zainwestował Pan w okrutne strzelanie do wałęsających się psów że zupełnie zabrakło jej dla leśnej zwierzyny. To że Pański pies był łagodny to dla sarny i zająca które wyczują w lesie zapach psa jest bez znaczenia.
Psy nie muszą być groźne ani nie muszą gonić zwierzyny żeby wpędzić je w paniczny strach. Wystarczy, że szczekają, wystarczy że sarna poczuje zapach psa i to w środowisku w którym powinna czuć się bezpiecznie.
Strzelanie do bezpańskich psów nie wzięło się z powietrza.
Ja dwadzieścia lat życia spędziłem na wsi. Takiej „wsi” podwarszawskiej otoczonej pięknymi lasami. Mieszkałem ja „cham” z innymi „chamami” i nie widziałem takiej beztroski w puszczaniu psów luzem dopóki nie przyszło do nas to Pańskie mityczne „oświecenie”.
Teraz ilekroć na spacerze spotykam w lesie lub pod lasem spuszczonego ze smyczy psa rozglądam się za właścicielem i bardzo często spotykam „młodego, wykształconego z wielkiego miasta” który na zwrócenie uwagi że w terenie nie wolno psów spuszczać ze smyczy a do lasu nie wolno wprowadzać psów nawet na smyczy, reaguje w sposób „oświecony” – Mój pies jest łagodny więc niech sobie pobiega.
I dalej zamiast poszukać winy we własnym zachowaniu rzyca się Pan z pazurami i zębami na wieś. Choć jak wiem większość myśliwych to mieszkańcy miast.
Ale Panu to nie przeszkadza bo Pan poczuł krew i dalejże szarpać na sztuki to co i tak Pana ideologicznie boli od lat. To co od lat nie daje Panu spokoju.
Dalejże na tych którzy myślą inaczej niż Pan, którzy mają inny niż Pan światopogląd i inną etykę.
Oczywiście gorszy światopogląd i gorszą etykę.
Bo Pan jeden i może jeszcze Pani Środa wiecie co powinniśmy myśleć, jaką etykę powinniśmy mieć.
My „chamy” jesteśmy zawistni, okrutni ciemniacy, chciwcy i cwaniacy patrzący tylko swojej korzyści. To my topimy kocięta i strzelamy do psów, my budujemy piramidy finansowe i łupimy „oświeconych”, my wpędzamy ich w spiralę zadłużenia i zmuszamy do skrobanek. My wmaiamy im że ich własny rozum jest ważniejszy od etyki wyznawanej przez rodziców i dziadków. My burzymy tamy postawione pedofilom, kazirodcom, a zaraz weźmiemy się za tamę postawioną zoofilom. To my. Wszelkie zło tego świata, którego obrońcą jest chory nie tylko z nienawiści prof. Hartman.
Ale Pan nas od tego wszystkiego wyzwoli. Już Pan zapowiedział że się Pan do nas dobierze.
„Ale przyjdzie na was czas. A jak nie na was, to na wasze dzieci. Weźmiemy szturmem wasze szkoły, zwabimy was podstępem do teatrów, wyślemy wasze dzieci w świat. I pewnego dnia zniknie ta zabobonna, prostacka i kruchciana Polska, dławiąca się pychą, jakąż to ona jest „prawdziwą” i „wierną” jest. I narodzi się Polska ludzi przyzwoitych, kulturalnych, wiedzących coś o świecie i zdolnych do myślenia społecznego i obywatelskiego. Brzydzących się okrucieństwem i przemocą. I ja o taką Polskę będę walczył, jak potrafię. Tak pomszczę swojego psa.”
Tylko Panie profesorze niech Pan uważa bo Ten, w którego Pan nie wierzy i którego zamierza nas Pan pozbawić byśmy wyznawali jedynie słuszną Pańską etykę, czasem spełnia życzenia i może się Pan kiedyś obudzić w świecie Pańskich wartości.
W świecie w którym ktoś oświecony, otwarty, i bardzo pragmatyczny dojdzie do wniosku że jest Pan za stary by zdrowemu, otwartemu, pragmatycznemu społeczeństwu opłacało się znosić Pańską obecność. Przecież Pańskie miejsce bardziej się przyda komuś młodemu, otwartemu, kulturalnemu, brzydzącemu się przemocą i okrucieństwem i w humanitarny sposób pozbędą się Pana.
Tylko proszę wtedy nie krzyczeć, że Pan chce jeszcze żyć.
Bo „chamów” którzy by powiedzieli że każdy ma prawo odejść wtedy kiedy zadecyduje o tym Ten którego przecież nie ma, już niestety dzięki Panu nie będzie.
A tymczasem proszę psa, jeśli go będzie Pan miał i będzie łagodny, proszę spuszczać ze smyczy w miejskim parku a nie na wsi gdzie to jest zabronione. O psa trzeba dbać Panie profesorze a nie wylewać swoje frustracje kiedy się nie spełniło podstawowego obowiązku wobec przyjaciela.
Komentarze