Przedwieczorny Przedwieczorny
219
BLOG

Gunia. Pro memoriam.

Przedwieczorny Przedwieczorny Rozmaitości Obserwuj notkę 11

Kolejny już raz jest mi dane zmierzyć się ze śmiercią przyjaciela.

Znalazła się u nas za sprawą córki która ją przyniosła jako maleńkiego szczeniaczka. Nikt jej nie chciał bo miała przpuklinę pępowinową. Groziło jej uśpienie. A że przepuklina wyglądała jak guzek to nazwaliśmy ją Gunia. Z Gunią łączyła mnie przyjaźń o umiarkowanej temperaturze. Tym bardziej nie rozumiem dlaczego tak dzisiaj się czuję. Ona nie należała do wylewnych, miała swoją autonomię i bardzo jej broniła. Jeżeli trzeba było wyjść na spacer a nie miała ochoty to wykłócała się ze mną. Swoje niezadowolenie okazywała bez skrępowania. Lubiła bliskość ale bez pieszczot. Szanowałem to i nie narzucałem się jej. Jadała jak księżniczka. Wybredna księżniczka. Prze pięć lat terroryzowała nas swoimi kaprysami. Do czasu kiedy w domu pojawiła się konkurencja. O d tej pory pałaszowała wszystko co było w misce.

Całe życie chodziła na smyczy. Nigdy nie było wiadomo którego psa czy człowieka zaakceptuje a którego nie. Jej poprzedniczka Fusa szybko nas nauczyła klucza według którego atakowała ludzi. Jak Fusa rzucała się to znaczyło że człowiek ma problemy psychiczne. Sprawdzało się w stu procentach. Natomiast Gunia atakowała z powodów nie do końca dla nas zrozumiałych. Wystarczyło machnąć ręką zbyt blisko, ba wystarczyło że ktoś się odezwał. Zawsze dla niej to była agresja i Gunia broniła. Ale bywały wyjątki.. Jakimś sobie tylko znanym sposobem obdzielała ludzi i psy swoją sympatią lub niechęcią. Generalni nie znosiła Yorków. Ale jednego wręcz kochała. To samo z ludźmi.

Gunia była psem żebrzącym. Świetnie wiedziała który z właścicieli psów spotkanych na spacerze ma w kieszeni smakołyki i wiedziała w której. Jak dorwała takiego delikwenta to potrafiła go omotać tak że w końcu dawał jej co miał. Miała też swój bufet na mieście. Ilekroć poszła na spacer na ”górkę” to zawsze z nosem przy ziemi systematycznie przeczesywała cały stok w poszukiwaniu resztek. Czasem kończyło się to niestrawnością. Ale żołądek na szczęście miała  stalowy.

Przeżyliśmy wspólnie prawie trzynaście lat. W grudniu 2014 Gunia zaczęła kasłać. Sądziliśmy że to przeziębienie. Ale minął miesiąc potem drugi i nie przechodziło. Pojechaliśmy do weterynarza osłuchał i skierował nas na echo serca. Badanie wykazało narośl przy sercu.  Narośl uciskała troszkę serce i to powodowało kaszel. Dostała leki i od tej pory co dwa miesiące jeździliśmy na kontrolne badanie. Narośl rosła, ale rosła bardzo powoli. Ponieważ nie było w niej tkanki twardej to weterynarz uważał że nie ma powodów do obaw. I tak było do połowy sierpnia tego roku. Kontrolne badania, lekarstwa na kolejne dwa miesiące i do domu. Jakieś półtora tygodnia temu Gunia nagle przestała kaszleć. Co nas ucieszyło. Przypuszczaliśmy że skoro to nie rak to torbiel pewnie się wchłania. Po kilku dniach zaczęła Gunia ciężko oddychać. Nie czekając na już nieodległy termin kolejnego badania pojechaliśmy do weterynarza. Lekarz zrobił zdjęcia RTG i okazało się że opłucna jest pełna płynu i dlatego pies się męczy. Dostała zastrzyki i po kilku minutach jej stan znacznie się poprawił. Następnego dnia umówiliśmy się  na echo serca. Badanie wykazało ogrom zniszczeń w organizmie. Narośl do tej pory przez półtora przeszło roku rosła bardzo powoli i nagle w bardzo krótkim czasie urosła do monstrualnych rozmiarów. Zaatakowała serce aortę i płuca. Znowu zastrzyki po których pies odczuwał ulgę, nowe leki i tak przez kilka dni.

Dzisiaj w nocy a właściwie nad ranem zaczęła się dusić. Zanim dojechaliśmy do weterynarza pies skonał na rękach żony.

Ciężko. Bardzo nam ciężko. Cierpimy my, Łapa (drugi pies) też cierpi. Zupełnie straciła apetyt. Pies nie był duży a w domu zrobiło się pusto i nienaturalnie cicho.

Pomodliłem się rano do świętego Franciszka by przyjął Gunię do swojej trzódki bo to może i nieco histeryczny ale charakterny i dobry pies.

Złote myśli takich różnych: „czasem mam ochotę powiedzieć prawdę, ale to zabrzmi dziwnie, w tej mojej funkcji mówienie prawdy nie jest cnotą, nie za to biorę pieniądze, i nie to powinienem tu robić” Donald Tusk, Przekrój nr 5/2005                                                                                                                                   “Główną motywacją mojej aktywności politycznej była potrzeba władzy i żądza popularności. Ta druga była nawet silniejsza od pierwszej, bo chyba jestem bardziej próżny, niż spragniony władzy. Nawet na pewno…” Donald Tusk Gazeta Wyborcza”, 15–16 października 2005                                                                            "Uważam, że PO to twór sztuczny i pełen hipokryzji. Oni nie mają właściwie żadnego programu. Nie wyrażają w żadnej trudnej sprawie zdania. Nie występują pod własnym szyldem, bo to ich zwalnia z potrzeby zajmowania stanowiska w trudnych sprawach. To jest oczywiście gra na bardzo krótką metę. Udają, że nie są partią, a nią są. Udają, że wprowadzają nową jakość, że są tam nowi ludzie. (...) O PiS nie chcę mówić. Tam są moi przyjaciele. (...) Samego PiS nie chcę oceniać, jest tam dużo wspaniałych ludzi." Stefan Niesiołowski - w wywiadzie "Naśladujmy Litwę", Życie 01.08.2001                                                                                   "Platforma jest przede wszystkim wielką mistyfikacją. (...) W istocie jest takim świecącym pudełkiem. Mamy do czynienia z elegancko opakowaną recydywą tymińszczyzny lub nowym wydaniem Polskiej Partii Przyjaciół Piwa, której kilku liderów znakomicie się odnalazło w PO." Stefan Niesiołowski - "Świecące pudełko", Gazeta Wyborcza 19.09.2001                                                                                                                                                                                                                         " PSL nie musi - PSL CHCE! Nie opuszcza się zwycięzcy - co najwyżej można się z nim targować i więcej uzyskać. A co ma PiS do zaoferowania PSL? Swoją nędzną koalicję z SLD? Odpowiedz sobie sama - czy lepiej dzielić łupy na trzy, czy na dwa?" - RR-K                                                                       .......................................................................................................................................................................................................................................................................        "Liberalizm to mamienie naiwnych - liberalizm dla wszystkich kończy się tam, gdzie zaczyna się interes ich narodu". Albert Einstein

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości